RozrywkaŚlub

Ślub – didżej, wodzirej, zespół i finanse

Jednym z ważniejszych wyborów w kwestii wesela, jakie stoją przed przyszłą parą młodą, jest wybór didżeja lub zespołu do grania podczas imprezy. Wszystko może być dopięte na ostatni guzik, ale kiepska kapela może popsuć starannie zaplanowane przyjęcie. Działa to też w drugą stronę. Nawet gorzej wyglądająca sala, jedzenie, które nie będzie pasowało wysublimowanym podniebieniom, nie staną na przeszkodzie do szampańskiej zabawy, jeśli poprowadzi ją prawdziwy mistrz.

Muzyka

Muzyka na żywo kosztuje, ale ma w sobie niepowtarzalny urok. Potrafi porwać ludzi. Jeśli jednak mamy wynająć mały zespół o niesprawdzonej reputacji, lepiej pokusić się o didżeja. Wyjdzie nas to o wiele taniej (nawet kilka tysięcy), mamy także szerszy wybór repertuaru (nie każdy zespół wszystko zagra).

W przypadku muzyki na żywo istnieje możliwość wynajęcia zespołu, który wykonuje muzykę folkową. Góralskie wesele z akompaniamentem skocznych smyczków? To powinno się udać! Chyba że wiemy o odmiennych gustach gości… Ważne jednak, aby muzyka była zróżnicowana. Może to oczywiste, ale porozmawiajmy z zespołem o tym, jakie piosenki lubimy (i jakie nie).

Rozwiązania kompromisowe

Mamy także możliwość „zmieszania” pewnych stylów. Chcemy wybrać didżeja, ale marzy nam się mimo wszystko usłyszeć kilka piosenek zaśpiewanych przez profesjonalistę? Nic trudnego! Bez problemu znajdziemy kapelę lub pojedyncze osoby, które wykonają kilka utworów podczas zabawy. Niektórzy didżeje także śpiewają lub grają na jakimś instrumencie.

Zabawa

Didżeje najczęściej działają w połączeniu z wodzirejem (np. duet, trio zajmujące się całą oprawą), choć bywają także tacy, którzy potrafią (i to dobrze!) wcielić się jednocześnie w rolę wodzireja. W przypadku zespołu raczej będziemy musieli poszukać dodatkowo tego typu osoby (koszt). Zapytajmy o to, jaką wizję ma na wesele.

Przed podpisaniem umowy pomyślmy o tym, co jest naszą granicą – co sprawi, że będziemy dobrze wspominać wesele, a co spowoduje, że poczujemy się zażenowani. Wspomnijmy o tym wodzirejowi i jeśli nasze spojrzenie będzie drastycznie odmienne, może poszukajmy kogoś innego…